Nadzieja daje siłę, która jest niezbędna do pokonania wszelkich trudów.
-Witaj, Lily. - zesztywniałam. Na dźwięk tego głosu dziwny prąd przeszedł wzdłuż mojego kręgosłupa. W tych dwóch słowach nie było nawet grama pewności siebie. Powoli odwróciłam się przodem do mężczyzny.
-Kenneth. - gula w moim gardle był zbyt duża, bym mogła wydusić z siebie coś więcej. Zilustrowałam go wzrokiem. Granatowo-czerwona koszula w kratkę opinała jego szerokie ramiona i umięśniony tors. Miał podwinięte rękawy, więc mogłam dostrzec żyły na jego rękach. Odnalazłam wystające kości policzkowe, które zawsze mnie pociągały, a jemu dodawały męskości. Uśmiech błąka się na wąskich, nieśmiałych ustach Norwega, przez co pojawiły się zmarszczki wokół oczu. No właśnie oczy. Te, które zawsze przypominały mi morze skąpane w promieniach słońca, teraz wyglądają jak norweskie fiordy spowite mgłą.
-Czy mogę..? - spojrzał na szybę, za którą bawiła się Nora. W mojej głowie zapaliło się czerwone światło.
-Musimy porozmawiać. - mój ostry ton nawet mnie zaskoczył ale muszę być stanowcza, by nie wywrócić dotychczasowego życia Nory do góry nogami. Zdezorientowany spojrzał na pluszowego misia, którego trzymał w dłoni. - Później jej dasz, chodź do kawiarni. - Nic nie odpowiedział, jedynie odchodząc rzucił spojrzeniem na beztrosko śmiejącą się jasnowłosą dziewczynkę. Nie mam bladego pojęcia czego on od nas oczekuje, ale jestem pewna, że muszę postawić na swoim, by wszystko było dobrze. Nie mogę pozwolić, aby narobił bałaganu w naszym życiu, a później uciekł. Raz tak postąpił, drugiego razu nie będzie.
Usiedliśmy w kącie w szpitalnej kawiarni. Nie było tu tłumów, jedynie od czasu do czasu pojawił się jakiś lekarz kupując kanapkę.
-Kiedy powiemy Norze, że jestem jej tatą? - zakrztusiłam się połykająca śliną. Jak on śmie? Na miano "taty" trzeba sobie zasłużyć. On tylko ją spłodził, nie spędził z nią ani jednej godziny.
-Chyba żartujesz. - zakpiłam, a na jego twarzy malowało się dziwienie. - Będziesz dla niej nowym wujkiem, nikim więcej.
-Nora ma prawo znać swojego ojca! - niemal krzyknął. Jeszcze brakowało, by robił awantury. Kiedyś był bardziej spokojny, ciężko było wyprowadzić go z równowagi. Skarciłam go wzrokiem.
-Ona potrzebuje kogoś , kto przy niej będzie i kto będzie ją kochał, a nie ojca, który będzie pojawiał się od święta. - mierzliśmy się wzrokami. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Pewnie ojcostwo kojarzy mu się z kupnem zabawki, pójściem na lody, ale tak nie jest!
-Zawsze znajdę dla niej czas! Patrz, przecież teraz tu siedzę, czekam na badania, chcę wam pomóc! - poczerwieniał, a z jego oczu biją pioruny. Jestem pewna, że gdyby tylko mógł, trafiłby mnie jednym z nich, tak dla świętego spokoju.
-Ojcostwo na pół etap się nie uda! To nie polega na zgrywaniu bohatera, który pojawia się, gdy jego dziecko jest zagrożone. W ojcostwie chodzi o więź, o stałą obecność i opiekę. Ty nie możesz jej tego zapewnić.- mówiłam szybko i głośno, a spowodowane to było nerwami, które mną kierowały.
-Wszystko wyglądałoby inaczej, gdybyś nie ukrywała, że mamy dziecko! - krzyknął, a kilka par oczu skierowało się na nas. Jego klatka piersiowa ciężko unosiła się i opadała. W tym momencie miałam ochotę wymierzyć mu soczysty cios otwartą dłonią. Nie ma prawa obarczać mnie całą winą.
-Byłeś wtedy gówniarzem skupionym na karierze! Wolałam sama wychowywać Nore niż prosić Cię o łaskę! - nie odpowiedział. Miedzy nami atmosfera była tak gęsta, że moglibyśmy pokroić ją nożem. - Ojcostwo w końcu ci się znudzi, a Nora będzie cierpiała. - dodałam niemalże szeptem. Gangnes spojrzał na mnie z niedowierzaniem, a jego oczy mówiły, że boli go moje zdanie o nim. Niech go diabli wezmą! Nawet jeśli teraz uważa, że moje słowa to nie prawda, to w niedługim czasie przekona się, że miałam racje. Wtedy będzie za późno, a ucierpi na tym Nora.
-Czyli mam być dla niej wujkiem? - parsknął, a ja niepewnie skinęłam. Pokręcił z niedowierzaniem głową i wstał. - Chodź, chcę przywitać się z moją córką. - ostatnie dwa słowa wyraźnie zaakcentował. Jeśli powie Norze, że jest jej ojcem, to przysięgam, że rzucę się na niego i wdrapię mu oczy! Nie pozwolę mu skrzywdzić mojej córki. Będę jej bronic jak lwica.
Przykleiłam uśmiech do twarzy i zawołałam ją. Mała podbiegła do nas, ale gdy zdała sobie sprawę, że koło mnie stoi nieznajomy mężczyzna przystanęła obok mnie i wzrokiem zapytała kto to. Schyliłam się i starając się mówić spokojnym głosem powiedziałam:
-Nora, to twój nowy wujek Kenneth. - zmarszczyła czoło i z lekkim podejrzeniem przyglądała się mężczyźnie. Serce biło mi jak oszalałe, bo nigdy nawet nie myślałam, że coś takiego będzie miało miejsce. W tym momencie mogłam przyjrzeć się ich dwójce. Biło od nich ogromnie podobieństwo, które najbardziej widoczne był w oczach, niebieskich niczym błękit oceanu.
Gangnes kucnął i pokazał jej misia.
-Cześć, Mała. Mam dla ciebie prezent. - w jego oczach pojawiły się iskry nadziei i szczęścia, które razem tańczyły w szalonym tańcu. W końcu jego tęczówki opuszczała mgła.
-Nie lubię rózowego. - i w tym momencie przytuliła się do mojej nogi, a ja stałam jak słup soli patrząc, jak jego oczy wracają do poprzedniego stanu. Nadal miał uśmiech na twarzy, ale wiedziałam, że go to zabolało. Nie rozumiem zachowania Nory. Nie jest nieśmiałą dziewczynką, więc spodziewałam się, że weźmie misia od Kennetha i prawdopodobnie przytuli go w podziękowaniu.
-Nora, weź prezent od wujka. - kucnęłam kładąc jej dłoń na plecach, dając znak, by podeszła do niego. Uparcie stała w miejscu i pokręciła przecząco główką. - Skarbie, popatrz jakiego wujek daje ci ładnego misia. Takiego jeszcze nie masz. - jeszcze mocniej zmarszczyła brwi i po raz kolejny pokręciła głową. - Wujowi będzie smutno. - odpuściła i niepewnie do niego podeszła. Wzięła przytulankę i cicho szepnęła "dziękuję" po czym odwracając się na pięcie wróciła do mnie.
-Mogę iść do Lisy? - pokiwałam głową, a ona pobiegła do swojej koleżanki. Spojrzałam na Norwega, który w tym samym momencie wstał. Jego twarz nie mówiła nic, była twarda i zimna.
-Kenneth...- nie wiedziałam, co powiedzieć. Reakcja Nory była dla mnie ogromnym zaskoczeniem.
-Nic nie mów. - warknął. - Idę na badania. - rzucił i poszedł do pielęgniarki, prawdopodobnie chciał dowiedzieć się, gdzie ma dalej iść. Co ja mam o tym wszystkim myśleć? Gdy przychodzi do Marit jakiś chłopak, Nora rzuca się na niego i nie chce się od niego odkleić. Miałam dni, kiedy myślałam, że brakuje jej ojca, i że powinnam sobie znaleźć partnera. A teraz? Teraz miała ochotę uciec gdzie pieprz rośnie. Nawet nie chciała przyjąć od niego miśka, a muszę przyznać, że Nora jest strasznie łakoma na zabawki. Przetarłam twarz dłońmi, dzisiejszy dzień zapowiada się naprawdę bardzo ciężko.
Wieczorem, gdy skończyłam opowiadać o wszystkim przyjaciołom i po kilkukrotnym skierowaniu obelg w kierunku Kennetha, udałam się na zakupy wraz z moją córką. Zawsze wyglądają tak samo - ja biorę duży wózek, gdzie wkładam artykuły ogólnego użytku, a Nora ma mały, przeznaczony tylko i wyłącznie dla rzeczy, które ona chcę. Oczywiście nie kupuję wszystkiego, na co ma ochotę, bo nie stać mnie na wykupienie połowy sklepu. Lubię robić zakupy, chociaż spożywcze nie są moimi ulubionymi. Najlepiej czuję się w drogeriach i sklepach obuwniczych, ale dzisiaj nie mam na nie siły. Muszę się skupić, by jak najszybciej znaleźć produkty z listy, bo jedynie o czym marzę to gorąca i długa kąpiel.
-Mamuś, ide posukać gazety z konikami. - powiedziała i pchając wózek szła niczym mała księżniczka.
-Tylko wróć szybko! - krzyknęłam, a po chwili zniknęła za regałem. Stanęłam przy zamrażalce i zaczęłam szukać najlepszej mieszanki warzywnej, którą miałam zamiar zrobić na kolację.
-Lily Undset, no nie wierzę! - lekko podskoczyłam słysząc czyjś wesoły krzyk. Momentalnie odwróciłam się do tyłu.
-Słodki Jezu, Sven Weng! - rzuciłam się w jego ramiona, a on mocno mnie objął. Jak za starych dobrych czasów. - Co ty robisz w Oslo? - zapytałam zielonookiego, przystojnego bruneta.
-Mieszkam i pracuję. - dołeczki w jego policzkach stały się jeszcze większe niż chwilę temu. Nie potrafiłam ukryć mojego ogromnego uśmiechu spowodowanego jego obecnością.
-Znalazłam! - krzyknęła Nora, pokazując swoją ulubioną gazetę.
-Widzę, że znalazłaś prace na pół etatu. - zaśmiał się nieświadomy, że to moja córka.
-Tak konkretnie to na cały. - w zdziwieniu zmarszczył brwi, pewnie myśląc, że studiuję, albo pracuję w kancelarii. - Tak się składa, że o to ta mała księżniczka jest moją córką. - szok wymalowany na jego twarzy dał mi sygnał, aby jak najszybciej zakończyć to przypadkowe spotkanie. - Miło było cię spotkać, cześć. - szybo ruszyłam wózkiem, a Nora powolutku biegła koło mnie.
-Lily, zaczekaj! Lily! - krzyczał, a ja nie chcąc aby wybuchło zamieszanie, zatrzymałam się i czekałam, aż się koło mnie zjawi. - Przepraszam, ale nic nie słyszałem o twoim ślubie ani o dziecku. - starał się wytłumaczyć, z zakłopotaniem drapiąc się z tyłu głowy.
-O ślubie nie słyszałeś, bo go nie było. - pomachałam mu prawą dłonią przed twarzą. - A o Norze nie wszyscy wiedzą. Nie powinnam tak reagować, po prostu wiele mężczyzn, gdy dowiaduje się, że jestem samotną matką ucieka. - jego oczy mało co nie wyleciały z orbit.
-Dużo mnie ominęło. - to prawda, nie widzieliśmy się odkąd przeprowadził się do Harstad. - Musimy to nadrobić. Co powiesz na kawę? - zaraz umrę. Będę miała zawał, ponieważ moje serce przyśpieszyło, a krew zaczęła szybciej płynąć. Czy właśnie Sven Weng zaprosił mnie na randkę? Z pewnością mój mózg stroi sobie ze mnie żarty.
-Na razie musimy dojechać do domu. - nasze wzroki spoczęły na Norze, która wybierała ciastka.
-Żaden problem, z przyjemnością was odwiozę. - dzisiejszy dzień nie mógł mieć lepszego zakończenia. Sven odgonił wszystkie czarne chmury, które wisiał nad moją głową i zapowiadały deszcz.
***
Witam, cześć i czołem!
No i mamy pierwsze spotkanie Kennetha i Lily! Jak się podobało? Co myślicie o Svenie?
Dziękuję za komentarze <3
Pozdrawiam :*
Usiedliśmy w kącie w szpitalnej kawiarni. Nie było tu tłumów, jedynie od czasu do czasu pojawił się jakiś lekarz kupując kanapkę.
-Kiedy powiemy Norze, że jestem jej tatą? - zakrztusiłam się połykająca śliną. Jak on śmie? Na miano "taty" trzeba sobie zasłużyć. On tylko ją spłodził, nie spędził z nią ani jednej godziny.
-Chyba żartujesz. - zakpiłam, a na jego twarzy malowało się dziwienie. - Będziesz dla niej nowym wujkiem, nikim więcej.
-Nora ma prawo znać swojego ojca! - niemal krzyknął. Jeszcze brakowało, by robił awantury. Kiedyś był bardziej spokojny, ciężko było wyprowadzić go z równowagi. Skarciłam go wzrokiem.
-Ona potrzebuje kogoś , kto przy niej będzie i kto będzie ją kochał, a nie ojca, który będzie pojawiał się od święta. - mierzliśmy się wzrokami. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Pewnie ojcostwo kojarzy mu się z kupnem zabawki, pójściem na lody, ale tak nie jest!
-Zawsze znajdę dla niej czas! Patrz, przecież teraz tu siedzę, czekam na badania, chcę wam pomóc! - poczerwieniał, a z jego oczu biją pioruny. Jestem pewna, że gdyby tylko mógł, trafiłby mnie jednym z nich, tak dla świętego spokoju.
-Ojcostwo na pół etap się nie uda! To nie polega na zgrywaniu bohatera, który pojawia się, gdy jego dziecko jest zagrożone. W ojcostwie chodzi o więź, o stałą obecność i opiekę. Ty nie możesz jej tego zapewnić.- mówiłam szybko i głośno, a spowodowane to było nerwami, które mną kierowały.
-Wszystko wyglądałoby inaczej, gdybyś nie ukrywała, że mamy dziecko! - krzyknął, a kilka par oczu skierowało się na nas. Jego klatka piersiowa ciężko unosiła się i opadała. W tym momencie miałam ochotę wymierzyć mu soczysty cios otwartą dłonią. Nie ma prawa obarczać mnie całą winą.
-Byłeś wtedy gówniarzem skupionym na karierze! Wolałam sama wychowywać Nore niż prosić Cię o łaskę! - nie odpowiedział. Miedzy nami atmosfera była tak gęsta, że moglibyśmy pokroić ją nożem. - Ojcostwo w końcu ci się znudzi, a Nora będzie cierpiała. - dodałam niemalże szeptem. Gangnes spojrzał na mnie z niedowierzaniem, a jego oczy mówiły, że boli go moje zdanie o nim. Niech go diabli wezmą! Nawet jeśli teraz uważa, że moje słowa to nie prawda, to w niedługim czasie przekona się, że miałam racje. Wtedy będzie za późno, a ucierpi na tym Nora.
-Czyli mam być dla niej wujkiem? - parsknął, a ja niepewnie skinęłam. Pokręcił z niedowierzaniem głową i wstał. - Chodź, chcę przywitać się z moją córką. - ostatnie dwa słowa wyraźnie zaakcentował. Jeśli powie Norze, że jest jej ojcem, to przysięgam, że rzucę się na niego i wdrapię mu oczy! Nie pozwolę mu skrzywdzić mojej córki. Będę jej bronic jak lwica.
Przykleiłam uśmiech do twarzy i zawołałam ją. Mała podbiegła do nas, ale gdy zdała sobie sprawę, że koło mnie stoi nieznajomy mężczyzna przystanęła obok mnie i wzrokiem zapytała kto to. Schyliłam się i starając się mówić spokojnym głosem powiedziałam:
-Nora, to twój nowy wujek Kenneth. - zmarszczyła czoło i z lekkim podejrzeniem przyglądała się mężczyźnie. Serce biło mi jak oszalałe, bo nigdy nawet nie myślałam, że coś takiego będzie miało miejsce. W tym momencie mogłam przyjrzeć się ich dwójce. Biło od nich ogromnie podobieństwo, które najbardziej widoczne był w oczach, niebieskich niczym błękit oceanu.
Gangnes kucnął i pokazał jej misia.
-Cześć, Mała. Mam dla ciebie prezent. - w jego oczach pojawiły się iskry nadziei i szczęścia, które razem tańczyły w szalonym tańcu. W końcu jego tęczówki opuszczała mgła.
-Nie lubię rózowego. - i w tym momencie przytuliła się do mojej nogi, a ja stałam jak słup soli patrząc, jak jego oczy wracają do poprzedniego stanu. Nadal miał uśmiech na twarzy, ale wiedziałam, że go to zabolało. Nie rozumiem zachowania Nory. Nie jest nieśmiałą dziewczynką, więc spodziewałam się, że weźmie misia od Kennetha i prawdopodobnie przytuli go w podziękowaniu.
-Nora, weź prezent od wujka. - kucnęłam kładąc jej dłoń na plecach, dając znak, by podeszła do niego. Uparcie stała w miejscu i pokręciła przecząco główką. - Skarbie, popatrz jakiego wujek daje ci ładnego misia. Takiego jeszcze nie masz. - jeszcze mocniej zmarszczyła brwi i po raz kolejny pokręciła głową. - Wujowi będzie smutno. - odpuściła i niepewnie do niego podeszła. Wzięła przytulankę i cicho szepnęła "dziękuję" po czym odwracając się na pięcie wróciła do mnie.
-Mogę iść do Lisy? - pokiwałam głową, a ona pobiegła do swojej koleżanki. Spojrzałam na Norwega, który w tym samym momencie wstał. Jego twarz nie mówiła nic, była twarda i zimna.
-Kenneth...- nie wiedziałam, co powiedzieć. Reakcja Nory była dla mnie ogromnym zaskoczeniem.
-Nic nie mów. - warknął. - Idę na badania. - rzucił i poszedł do pielęgniarki, prawdopodobnie chciał dowiedzieć się, gdzie ma dalej iść. Co ja mam o tym wszystkim myśleć? Gdy przychodzi do Marit jakiś chłopak, Nora rzuca się na niego i nie chce się od niego odkleić. Miałam dni, kiedy myślałam, że brakuje jej ojca, i że powinnam sobie znaleźć partnera. A teraz? Teraz miała ochotę uciec gdzie pieprz rośnie. Nawet nie chciała przyjąć od niego miśka, a muszę przyznać, że Nora jest strasznie łakoma na zabawki. Przetarłam twarz dłońmi, dzisiejszy dzień zapowiada się naprawdę bardzo ciężko.
Wieczorem, gdy skończyłam opowiadać o wszystkim przyjaciołom i po kilkukrotnym skierowaniu obelg w kierunku Kennetha, udałam się na zakupy wraz z moją córką. Zawsze wyglądają tak samo - ja biorę duży wózek, gdzie wkładam artykuły ogólnego użytku, a Nora ma mały, przeznaczony tylko i wyłącznie dla rzeczy, które ona chcę. Oczywiście nie kupuję wszystkiego, na co ma ochotę, bo nie stać mnie na wykupienie połowy sklepu. Lubię robić zakupy, chociaż spożywcze nie są moimi ulubionymi. Najlepiej czuję się w drogeriach i sklepach obuwniczych, ale dzisiaj nie mam na nie siły. Muszę się skupić, by jak najszybciej znaleźć produkty z listy, bo jedynie o czym marzę to gorąca i długa kąpiel.
-Mamuś, ide posukać gazety z konikami. - powiedziała i pchając wózek szła niczym mała księżniczka.
-Tylko wróć szybko! - krzyknęłam, a po chwili zniknęła za regałem. Stanęłam przy zamrażalce i zaczęłam szukać najlepszej mieszanki warzywnej, którą miałam zamiar zrobić na kolację.
-Lily Undset, no nie wierzę! - lekko podskoczyłam słysząc czyjś wesoły krzyk. Momentalnie odwróciłam się do tyłu.
-Słodki Jezu, Sven Weng! - rzuciłam się w jego ramiona, a on mocno mnie objął. Jak za starych dobrych czasów. - Co ty robisz w Oslo? - zapytałam zielonookiego, przystojnego bruneta.
-Mieszkam i pracuję. - dołeczki w jego policzkach stały się jeszcze większe niż chwilę temu. Nie potrafiłam ukryć mojego ogromnego uśmiechu spowodowanego jego obecnością.
-Znalazłam! - krzyknęła Nora, pokazując swoją ulubioną gazetę.
-Widzę, że znalazłaś prace na pół etatu. - zaśmiał się nieświadomy, że to moja córka.
-Tak konkretnie to na cały. - w zdziwieniu zmarszczył brwi, pewnie myśląc, że studiuję, albo pracuję w kancelarii. - Tak się składa, że o to ta mała księżniczka jest moją córką. - szok wymalowany na jego twarzy dał mi sygnał, aby jak najszybciej zakończyć to przypadkowe spotkanie. - Miło było cię spotkać, cześć. - szybo ruszyłam wózkiem, a Nora powolutku biegła koło mnie.
-Lily, zaczekaj! Lily! - krzyczał, a ja nie chcąc aby wybuchło zamieszanie, zatrzymałam się i czekałam, aż się koło mnie zjawi. - Przepraszam, ale nic nie słyszałem o twoim ślubie ani o dziecku. - starał się wytłumaczyć, z zakłopotaniem drapiąc się z tyłu głowy.
-O ślubie nie słyszałeś, bo go nie było. - pomachałam mu prawą dłonią przed twarzą. - A o Norze nie wszyscy wiedzą. Nie powinnam tak reagować, po prostu wiele mężczyzn, gdy dowiaduje się, że jestem samotną matką ucieka. - jego oczy mało co nie wyleciały z orbit.
-Dużo mnie ominęło. - to prawda, nie widzieliśmy się odkąd przeprowadził się do Harstad. - Musimy to nadrobić. Co powiesz na kawę? - zaraz umrę. Będę miała zawał, ponieważ moje serce przyśpieszyło, a krew zaczęła szybciej płynąć. Czy właśnie Sven Weng zaprosił mnie na randkę? Z pewnością mój mózg stroi sobie ze mnie żarty.
-Na razie musimy dojechać do domu. - nasze wzroki spoczęły na Norze, która wybierała ciastka.
-Żaden problem, z przyjemnością was odwiozę. - dzisiejszy dzień nie mógł mieć lepszego zakończenia. Sven odgonił wszystkie czarne chmury, które wisiał nad moją głową i zapowiadały deszcz.
***
Witam, cześć i czołem!
No i mamy pierwsze spotkanie Kennetha i Lily! Jak się podobało? Co myślicie o Svenie?
Dziękuję za komentarze <3
Pozdrawiam :*
Hmmm... hmmm... no to tak... rozumiem Lily i w jakiś sposób potrafię ją zrozumieć, ale Nora jest córką Kennetha i nic tego nie zmieni... odsuwając go i nie mówiąc prawdy bardziej namąci małej w głowie, no bo... powiedzmy, że po jakimś czasie wujek zamieni się w tatę :-/ jak Ona sobie to wyobraża??
OdpowiedzUsuńCo do jego reakcji... to w ogóle mnie nie zdziwiła i serio jestem w szoku, że zareagował tak "spokojnie" ja pewnie wpadłabym w furię...
Kto to w ogólę ten Swen Weng... jakaś stara miłość czy co??
Pisz szybko nast aby trochę się nam rozjaśniło :)
Pozdrawiam :*
Hej kochana!
OdpowiedzUsuńNo rozdzialik jak zawsze bombowy ;*
Jesli chodzi o zachowanie Lily yyy to ja w przeciwieństwie do Madziuski jakoś nie do końca potrafie zrozumieć... Bo po 1 sama najpierw poprosiła Kennetha o pomoc, on się zgodził - sama miała świadomość co robi i o co prosi... Kenneth ma prawo do opieki nad Nora i tego Lily nie jest w stanie zmienić w końcu stanu faktycznego nie odmieni on był jest i będzie jej ojcem!:p
A co do pana Svena - okej całkiem spoko gość i chyba faktycznie jakas niespełniona miłość Lily ciekawa jestem jego roli w odpowiadaniu,
czekam więc na następny z niecierpliwością! ;*
Pozdrawiam!
Hej kochana :*
OdpowiedzUsuńCóż takie spotkania do łatwych nie należą, ale Lily ma minusa, że tak ostro potraktowała Kennetha :( Ja rozumiem, że obawia się o córeczkę, ale czy kłamiąc robi słusznie? Polemizowałabym xD
Jestem ciekawa dalszej relacji Kenny'ego i Lily, jak będą sobie radzić w tej nieciekawej, nowej sytuacji. Liczę, na ich współpracę i porozumienie :)
A pan Sven? Wydaje się ok, ale stronię od trójkątów, więc niech trzyma swoje łapki daleko :D
Czekam na więcej :*
ło, mała mnie zaskoczyła swoim zachowaniem. Kenny i Lily też... aczkolwiek Lily ma rację... spłodzić każdy może, gorzej z wychowaniem...
OdpowiedzUsuńSven? nie wiem, haha. ale Lily chyba nadal na niego leci...:p cóż, zobaczymy, co tam im wykombinujesz jeszcze...:D
czekam na kolejnY!! :*
nie wiem czy Lily miała powód żeby tak nagadać Kennethowi. Przecież on nie wiedział o dziecku! Ja rozumiem, gdyby wiedział i zostawił ją z tym, ale... nie.
OdpowiedzUsuńSven? Ja jestem na nie xD
Czekam na kolejny, buźka ;*
Kochana, bardzo Cię przepraszam, że zjawiam się tutaj dopiero teraz, ale ostatnio moi nauczyciele wpadli w istny szał. >.<
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału?
Kochana, mistrzostwo świata! ^^
Bardzo, ale to bardzo podoba mi się ta akcja. :)
Cóż, myślę, że poniekąd i Lily i Kenneth mają rację. Zgadzam się z mężczyzną. Nora powinna wiedzieć, że ma tatę i że to on jest jej tatą. Ale z drugiej strony Lily ma rację, nie można jej wywrócić życia do góry nogami. Uważam, że Lily powinna pozwolić Kennethowi na kontakt z córką i stopniowe zacieśnianie więzi, a ostatecznie, kiedy już relacja między tą dwójką będzie wystarczająco dobra, powinni oznajmić małej, że Kenneth nie jest wujkiem, ale jej ojcem. :) Rozumiem też Lily, boi się, że rola ojca skoczkowi się znudzi, ale z drugiej strony widać zaangażowanie Kennetha. Wydaje mi się, że on nie jest z tych facetów. On jest odpowiedzialny. :) No, w miarę (jeśli brać pod uwagę zostanie ojcem po wakacyjnej przygodzie). ;)
Nie dziwię się, że było mu przykro, kiedy Nora tak zareagowała... Może ona czuje, że jej mama nie czuje się swobodnie w towarzystwie wujka? Nie wiem, ale kurczę, zachowała się inaczej, niż zazwyczaj. A może po prostu ma taki stosunek do nieznajomych?
Mam nadzieję, że Kennethowi uda się nawiązać odpowiednią relację z małą. :)
Intryguje mnie Sven... Ciekawe, co z tego wyjdzie. ;)
Z niecierpliwością czekam na kolejny. ;*
Buźka ;*
Nie wiem czy kojarzysz Svena Thorgrena (snowboardzista), ale gdy tylko pojawiło się w tym rozdziale imię "Sven" wyobraziłam sobie właśnie Thorgrena w jego roli :D . Rozdział całkiem interesujący, przeczytałam jednym tchem, czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuń