niedziela, 3 kwietnia 2016

Rozdział 1

Wpatrując się w moją małą Śnieżkę uśmiechałam się delikatnie. Spała w swoim łóżeczku, równomiernie oddychając. Czasem zastanawiałam się, jak to jest możliwe, że jest tak bardzo podobna do swojego ojca.  Gdy w szpitalu pielęgniarka dała mi moją córeczkę, i spojrzałam w jej oczy, które miały ten sam odcień błękitu, jak tęczówki Kennetha, wiedziałam, że nie mogę jej oddać. Nigdy nie będę żałowała mojej decyzji. Rodzice na początku naciskali, kazali oddać Nore do rodziny zastępczej , bym mogła nadal się kształcić, aby w przyszłości być prawnikiem. Dopiero, gdy zobaczyli, jak przytulam ją do piersi i cicho łkam, obiecali mi pomóc. I tak o to mieszkam, z córką i najlepszą przyjaciółką w Oslo. Pracuję w bibliotece , nie skończyłam studiów, nie zarabiam milionów, a moje mieszkanie nie jest duże i nowoczesne. Pomimo wszystkich trudności rano wstaję i wiem, że moje życie ma sens i wypełnione jest miłością. Kenneth to przeszłość, którą musiałam pobudzić do życia, aby ratować mój skarb. To boli, że jest moim kołem ratunkowym. Jeszcze bardziej bolesnym doświadczeniem było dowiedzenie się, że Nora jest chora. Czas w tamtym momencie zwolnił, było mi zimno i ciepło jednocześnie, dostałam ataku duszności. Przez dwa tygodnie płakałam codziennie. Łzy stały się symbolem ogromnego cierpienie i oczyszczenia, ponieważ moje serce czuło ogromny ból, a słona ciecz wypływała razem z nim, robiąc miejsce na jego nową dawkę. Spędziłyśmy w szpitalu kilka miesięcy, kiedy to Nora leczona była chemioterapią. Moje serce bolało coraz bardziej z każdym włosem, który wypadał z główki mojej córki. Później przechodziłyśmy przez tak zwane leczenie "podtrzymujące", które miało zakończyć się sukcesem. Cztery miesiące temu, lekarz powiedział, że potrzebny jest przeszczep szpiku, aby Nora miała szansę na przeżycie. Problem zaczął się już na samym początku, ponieważ nie mam więcej dzieci, aby któreś z nich zostało dawcą. Kolejnym ciosem była wiadomość, że ja nie mogę nim zostać. Czułam się złą, bezwartościową matką. Mogłabym za nią oddać życie, a nie mogłam dać jej mojego szpiku kostnego. Po bezskutecznych próbach znalezienia odpowiedniego dawcy, schowałam dumę do kieszeni i nie zważając na poukładane życie Kennetha napisałam do niego list. Przekopałam cały internet, aby znaleźć jakikolwiek kontakt z nim. Nie potrafiłam sklecić jednego, poprawnego zdania. Bogu dzięki za Marit, która jak zawsze była niezastąpiona i mi pomogła. Minął tydzień od wysłania mojego błagalnego listu, a odpowiedź jeszcze nie nadeszła. Rozumiem, że Kenneth potrzebuje czasu na przyswojenie wiadomości, że jest ojcem, ale na litość Boską, niech ją przyswaja szybciej.
-Myślisz, że się zgodzi? - zagryzłam zdenerwowana wargę. Marit uniosła wzrok z nad gazety.
-To jest raczej oczywiste, przecież to jego córka. - upiła łyk kawy ze swojego ulubionego, różowego kubka. - Najwyżej będziemy się sądzić, spokojnie. - poklepała miejsce obok siebie, zachęcając, abym usiadła na kanapie. Rzuciłam się na nią i westchnęłam. Wykończona przetarłam twarz dłońmi.
-Może zrobię Ci herbaty? Byłam u pani Astrid i kupiłam jakieś nowe cuda. - pokiwałam twierdząco głową. Pani Astrid ma na rogu sklep z herbatami i kawami. To przemiła, starsza kobieta, która chciała na siłę swatać mnie ze swoim synem, który jak się później okazało był gejem i aktualnie jest w szczęśliwym związku. Pech się do mnie przyczepił jak rzep do psiego ogona , no cóż. Przynajmniej Nora zyskała nowego wujka.
-Herbatka na uspokojenie. - moja przyjaciółka położyła na ławie kubek z kotem. - Dzwoniła wcześniej do mnie mama i powiedziała, że Greta Einar zaciążyła. - zakrztusiłam się napojem.
-Ta bogobojna cntoka? - byłam w ciężkim szoku. Greta pochodzi z Narwik i była jedną z nielicznych, cichych i grzecznych dziewczynek z naszego rocznika. Do dziś żyłam w przekonaniu, że jest dziewicą i nigdy nie miała w ustach alkoholu. Jak to mówią: "cicha woda brzegi rwie". - Kto jest ojcem? - zapytałam przepełniona ciekawością.
-Nie uwierzysz! - oczy jej błyszczały. - Ojciec nieznany. - parsknęła śmiechem. - A pamiętasz jak jej matka mówiła, że zachowujemy się jak puszczalskie dziwki, bo chodzimy na dyskoteki? No to ma świętą córeczkę. - po części można przyznać racje matce Grety, bo mi wiele do dziwki nie brakowało, w końcu zaszłam w ciążę na wakacjach. Jedynie co mnie różni od tego typu dziewczyn, to moja czysta i ogromna miłość, którą się wtedy kierowałam. Tak, kochałam Kennetha. To może wydawać się idiotyczne, bo w końcu znaliśmy się zaledwie piętnaście dni. To śmieszne i niedorzeczne, ale tak było. Po dziewięciu dniach się mu udałam, a piętnastego dnia moje serce pękło i do dziś nie zostało sklejone.  Powinnam tego żałować, ale nie potrafię. Te piętnaście dni, były najpiękniejszym czasem w moim życiu, byłam kochana i kochałam, a owocem tego jest Nora. Jak mogłabym czegoś takiego żałować?


***
Witam, cześć i czołem!
Dziękuję za komentarze, to wiele dla mnie znaczy.
Mam nadzieje, że rozdział chodź do wybitnych nie należy, to nikogo nie zawiódł.
Pozdrawiam <3

10 komentarzy:

  1. Pierwsza!
    Bardzo się wzruszyłam przy czytaniu tego rozdziału. Nie wyobrażam sobie, jaki ból musi czuć rodzic mając świadomość, że jego dziecko cierpi, i nawet nie jest w stanie mu pomóc. Mam nadzieję, że Kenny jak najszybciej ogarnie dupsko i popędzi z pomocą.
    Dostaniemy jakieś flashbacki z przeszłości Lily i Gangnesa? Jestem ciekawa co tam się wydarzyło na tych wakacjach :)
    Ogólnie to mam naprawdę dużą ochotę na to opowiadanie, a pierwszymi rozdziałami narobiłaś mi dużego smaka :) Nie mogę się doczekać kiedy pojawi się Norweg, więc czekam z niecierpliwością na więcej :)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blogger mi zwariował na chwilę i zdublował komentarz, ale już usunęłam :)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przybywam ;) W ogóle, dziękuję za zaproszenie, które dostałam na blogu, gdyby nie to, pewnie nie przekopałabym się przez czeluści blogspota, żeby tu dotrzeć... a naprawdę warto!! To początek, ale bardzo zaciekawił mnie już sam pomysł na to opowiadanie. Do tego świetny styl, nic tylko czytać... ;) Co prawda nigdy nie byłam jakąś specjalną fanką Norwegów, ale w końcu opinie czasem się zmieniają, i może właśnie dzięki Tobie i temu blogowi się to uda. Na razie jestem na jak najlepszej drodze do tego ;)
    Tak więc dziękuję bardzo i przy okazji życzę powodzenia w blogowej karierze, no i weny przede wszystkim, bo bez niej ani rusz :P
    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam to opowiadanie. Jesteś świetna.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wpadłam tu zupełnym przypadkiem, ale gdzie jest Kenny, tam jestem i ja. ♥
    Strasznie mi się tu podoba i na pewno zostaję! Zapowiada się ciekawie i już nie mogę się doczekać kolejnego :)
    W wolnej chwili zapraszam do siebie: http://nie--idealni.blogspot.com/
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny rozdział podoba mi się.
    Weny i zapraszam na akcję pierwszą http://love-me-as.blogspot.com/2016/04/akcja-pierwsza.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj kochana,
    Mamy przyjemność zaprosić na 4 odsłonę w historii która tworzymy na blogu:
    http://byc-blizej-ciebie-chce.blog.onet.pl/ wierzymy ze ci sie spodoba!:)
    Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  8. wkupiłaś się w moje serce osobą Kennetha
    wkupiłaś się w moje serce tą historią...
    nie dość, że słuchałam smutnej piosenki, to jeszcze dobiła mnie ta treść...:<
    nasza główna bohaterka miała plany, dopóki... no dopóki na jej drodze nie pojawił się Gangster. ale nie żałuje tego i to najważniejsze!
    czekam na dwójeczkę <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana, w końcu się zjawiam... Mam nadzieję, że wybaczysz mi ten poślizg czasowy.. :( Szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła. :x
    Ale zjawiam się tutaj, żeby skomentować powyższy rozdział, a nie narzekać na to, co mnie w życiu spotkało. ;)
    Jaki jest ten powyższy rozdział? :)
    Niesamowity! :D
    Naprawdę! :) Spodobał mi się od samego początku.
    Nasza bohaterka bardzo emocjonalnie podchodzi do choroby swojej córki, co powoduje, że my - odbiorcy - jesteśmy tak samo emocjonalnie do tego nastawieni. Umiesz sterować ludzkimi uczuciami, nie ma co! ;)
    Wzruszyłaś mnie także opowieścią o przeszłości Liliy. To, że była naciskana na oddanie dziecka musiało być dla niej bardzo trudne. Jednakże jej rodzice w ostatniej chwili odzyskali zdrowy rozum i dzięki temu mają wspaniałą wnuczkę, a Lilly wspaniałą córkę. :)
    Rozumiem ból naszej bohaterki... Jej dziecko jest chore. Starała się, by za wszelką cenę wytępić tego potwora z ciała swojej małej kruszynki, ale on jest uparty. Rozumiem jej rozdarcie. Chciałaby jej pomóc. Oddałaby za nią życie. Ale nie ma jak... Myślę, że bardzo dobrze zrobiła pisząc do Kennetha. On musi wiedzieć. W takich sytuacjach wszelką ambicję trzeba chować do kieszeni. Tutaj chodzi o ludzke życie.
    Mam nadzieję, że chłopak nie okaże się skończonym dupkiem i pomoże swojej córce...
    Jestem tak samo zniecierpliwiona jak Lilly. Kenneth, chłopie ogarnij się!
    Z niecierpliwością czekam na kolejny! ♥
    Buziaki :*
    PS. Kochana, piszesz niesamowicie! ♥

    OdpowiedzUsuń