wtorek, 3 maja 2016

Rozdział 3

Gdy za oknem panowała ciemność, a jedynym źródłem światła był księżyc, odważyłam się włączyć laptopa i wysłać Kennethowi zdjęcie Nory. Po dzisiejszej rozmowie telefonicznej straciłam ochotę na jakikolwiek kontakt ze skoczkiem. Zdałam sobie sprawę, że nie znam obecnego Kennetha Gangnesa. Ludzie się zmieniają w szybkim tępię, więc po prawie sześciu latach nie będzie w nim już nic "starego i mojego".
Do: Kenneth Gangnes
Pewnie już śpisz, ale tylko teraz mogłam znaleźć czas. O to twoja córka.
Zdjęcie zrobiłam dwa dni wcześniej, gdy po raz pierwszy całkowicie sama jadła obiad. Niby to zwykła i mała czynność, ale jednak potrafi dać wiele szczęścia. Niespodziewanie otrzymałam powiadomienie z poczty elektronicznej o nowej wiadomości. Odpisał. 
Od: Kenneth Gangnes
To moja córka, moja córeczka, moja Nora. Jest przepiękna. Dziękuję, że mi je wysłałaś, odkąd otrzymałem od Ciebie list, zajmowała każdą moją myśl i starałem sobie ją wyobrazić. Przepraszam, że tak długo nie odpisywałem, z pewnością zżerały Cię nerwy. 

Maila przeczytałam trzy razy. Zagryzłam paznokieć kciuka i starałam się zastanowić na odpowiedzią. Czy ta rozmowa ma sens? Miałam mu tylko wysłać fotografie. Widocznie nie jest ze swoją narzeczoną, skoro tak szybko odpisał. A może ona o nas wie? Są zaręczeni, więc powinna być tego świadoma. Chociaż z drugiej strony, szybko znikniemy z jego życia, więc może nie widział potrzeby ją informować. 
Do: Kenneth Gangnes 
Denerwowałam się, bo bałam się, że będziesz chciał robić testy na ojcostwo, a na to nie ma czasu. Po za tym, skąd miałam mieć pewność, że odpiszesz?

Każdy dzień czekania sprawiał, że byłam coraz to bardziej zestresowana. W pracy nie mogłam się skupić, a książki wypadały mi z rąk, straciłam apetyt i tylko wypatrywałam listonosza. Dwa razy byłam na poczcie, by zapytać, czy aby czasem nic do mnie nie przyszło, wypytywałam sąsiadów, czy nie trafił do nich list zaadresowany do mnie. Można powiedzieć, że wariowałam, ale miałam ku temu powody. Kolejne powiadomienie i kolejna wiadomość od Kennetha. Czyżby aż tak bardzo mu się nudziło, że marnuje czas na pisanie ze mną? 
Od Kenneth Gangnes
Masz mnie za kompletnego kretyna? Przecież wiem, że każdy dzień jest na wagę złota.

Czy mam go za kretyna? Chyba już dawno przestałam o nim myśleć w takiej kategorii. Moje zdanie o nim często się zmieniało. Teraz trudno to określić. Z jednej strony jest mi obojętny, a z drugiej wiąże z nim ogromne nadzieje. 
Do Kenneth Gangnes 
Jest już późno, oboje musimy iść spać. Dobranoc.

Zakończenie tej rozmowy było jedynym dobrym wyjściem. Nie było sensu jej ciągnąć, ponieważ moglibyśmy poruszyć nieodpowiednie tematy. Z resztą, co miałam mu sensownego na to odpowiedzieć? Wyłączyłam laptopa i odłożyłam na szafkę nocną. Lekko się uniosłam, by spojrzeć na słodko śpiącą Nore. Położyłam się i szczelnie przykryłam kołdrą. Mam dziwne odczucia, odnośnie przyjazdu Kennetha. Tak trudno sprostać było temu, że nie mogę go już poczuć, więc po etapie całkowitego załamania się, postanowiłam rozpocząć etap odizolowania się od jego osoby. Nie przeglądałam portali sportowych, skoki były w naszym mieszkaniu surowo zabronione, o jego przyszłej żonie dowiedziałam się przez przypadek, gdy przechodziłam w supermarkecie przez dział z gazetami, a oni byli na okładce jednego z kolorowych czasopism. Stare przysłowie "czego oczy nie widzą,tego sercu nie żal" idealnie pasowało do owej sytuacji. Lepiej się żyje, gdy nie widzimy powodu do cierpienia. Na początku poczułam ukłucie w sercu, ale później stery nad moimi myślami przejął mózg, który dobitnie dał mi do zrozumienia, że Kenneth ma prawo do założenia rodziny z inną kobietą, bo przecież jest wolnym człowiekiem żyjącym własnym życiem. Ja nie jestem uprawniona do bycia zazdrosną, ponieważ nie należę do jego świata. To uczucie, które nas łączyło w lipcu 2010 dawno wygasło. Teraz, to co się dzieje w okół jego osoby jest mi obojętne. Ale czy nadal tak będzie, gdy stanę z nim twarzą w twarz?
 I z tą myślą udałam się do krainy Morfeusza.

05.07. 2010.
Te wakacje miały być inne. To była ich wstęp do dorosłego świata, ponieważ na początku sierpnia miały przeprowadzić się do Oslo. Z tym miastem wiązały wielkie nadzieje na zrealizowanie swoich życiowych planów. 
Ibiza - hiszpańska wyspa, gdzie imprezy trwają do białego rana. Czy można było wyobrazić sobie lepsze miejsce na spędzenie urlopu z najlepszą przyjaciółką?
Lilly wchodząc do hotelu zawzięcie rozmawiała z Marit energicznie przy tym gestykulując. Były bardzo podekscytowane, gdy wylądowały miały ochotę piszczeć, ale nie chciały pierwszego dnia narobić sobie wstydu. Nagle poczuła, że dobiła do czegoś twardego. 
-Cholera. - warknęła. Spojrzała na obiekt, który bezczelnie pojawił się na jej drodze i okazało się, że to przystojny, niebieskooki brunet. Gdyby nie zorientowała się, że w jej dłoni brakuje telefonu, prawdopodobnie wpatrywałaby się w niego jak w obrazek, śliniąc się niczym buldog. Oboje w tym samym momencie schylili się po komórkę i niefortunnie zderzyli się głowami. 
-Jezus, przepraszam Cię bardzo. - chwycił jej ramiona i uważnie wpatrywał się w zaczerwieniony ślad na jej czole. Nie zdawali sobie w tamtej chwili sprawy, że oboje pochodzą z Norwegii, więc starali się mówić poprawnie po angielsku. 
-Mógłbyś być trochę bardziej uważny. - była zdenerwowana. Nie tak wyobrażała sobie pierwszy dzień wyczekiwanych wakacji. 
-Może w ramach rekompensaty dasz się zaprosić na drinka? - zaskoczona tą propozycją spojrzała na Marit, która starała się powstrzymać od śmiechu. 
-Mamy inne plany.- przyjaciółka Lilly odpowiedziała za nią, ponieważ nie chciała by brunetka wylądowała w szpitalu przez nieznajomego.
-A co jeśli mamy takie same plany, jak wy? - wtrącił najniższy z czwórki przyjaciół.
-Fanns, i tak nie poruchasz. - wyśmiał go blondyn. - Jestem Tom, ten karzeł to Anders, ale prościej jest Fannis, ten to Andreas, a tamtego to wstyd przedstawiać. - wskazał na chłopaka, który dobił do Lilly. Ewidentnie się oburzył i w jego wyobraźni pojawiła się scena, w której to Tom wychodzi z wody nie zauważając, że jego kąpielówki zostały w Morzu Śródziemnym. Zorientował się dopiero wtedy, gdy usłyszał głośne śmiechy i drwienie z jego małego przyrodzenia.
- Jestem Kenneth. - podał dziewczynom dłoń, a one również się przedstawiły. 
-Po akcencie zgaduje, że pochodzicie ze Skandynawii. - zauważył Tom. 
-Jesteśmy Norweżkami. - odpowiedziała Marit. Chłopcy chórem odpowiedzieli "my też" 
-To jakie macie plany na dzisiaj? - drążył Anders
-Tak naprawdę to żadnych, po prostu nie chciałam, aby zabił moją przyjaciółkę na randce. - wszyscy wyśmiali Kennetha za jego niezdarność. On z zakłopotaniem uśmiechnął się do Lilly, a jej żołądek wykonał fikołka i udał się na maraton. Kenny nie potrafił oderwać wzroku od jej piwnych oczu, w których się zatracił. 
I właśnie tego dnia w ich sercach pojawiła się iskra, która w szybkim czasie przerodziła się w pożar, ich serca płonęły miłością, którą się darzyli. 


***
Witam, cześć i czołem!
W dzisiejszym rozdziale nie ma super akcji, ale no cóż, chciałam się bardziej skupić na retrospekcji i na tym jak się poznali. Mam nadzieję, że Wam się spodobało <3
Dziękuję za komentarze :*
Powodzenia na maturach! 

7 komentarzy:

  1. takie rozdziały, które nie mają za szczególnie dynamicznej akcji są także potwornie potrzebne! gdyby co kolejny post miało się coś dziać, to za szybko by się ta historia skończyła ;)
    na całe szczęście Kenny to dojrzały facet, który ma jaja i nie tchórzy, nawet pomimo tego czasu, jaki minął od ich burzliwego romansu.
    no i to wspomnienie... jak miło się zrobiło! :) fajny początek ich 'znajomości'...
    czekam na kolejny! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. hej :)
    Jejciu jaka słodka ta mała *.*
    Rozdział świetny (strasznie długo na niego czekałam)
    Jeszcze bardziej nie mogę się doczekać ich spotkania i tego, jak Kenny będzie się zachowywać przy Norze :)
    W ogóle, nie jestem w stanie ogarnąć, dlaczego Lily wcześniej mu o niej nie powiedziała... :?
    Czekam na więcej :*

    OdpowiedzUsuń
  3. ale słodziusia ta dziewczyneczka :)
    no fajnie, fajnie... i w ogóle... wakacyjna miłość ja rozumiem, ale czemu ich drogi się rozeszły? :(
    hmmm... może po to aby dorosnąć i spotkać się ponownie za kilka lat... szkoda tylko, że w takich okolicznościach :( no nic... pisz szybko, bo rozdział oczywiście super Ci wyszedł :) czekam wytrwale!

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też juz się nie mogę doczekać kolejnego!:D Nora to przeurocze dziecko ;) Lily jest nietypowa widać że nie do konca wie czego spodziewać się po Kennecie, ale póki co dobrze mu się z oczu patrzy... Nie mogę się doczekać ich ponownego spotkania po latach.
    Czekam na nexta!:* pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana, nie wiem czy Ci to mówiłam, czy też nie, ale TO OPOWIADANIE JEST CUDOWNIE! Po pierwsze ma bardzo ciekawą fabułę. Po drugie piszesz wspaniale. Po trzecie ma cudownych bohaterów... ♥
    To miło, że Kanneth liczył się z tym, że nie ma czasu na zbędne badania genetyczne. Jego reakcja na zdjęcie córki... Fajnie, ucieszyłam się. :)
    Teraz tylko pozostaje czekać na przyjazd i wykonanie badań. ♥ Mam nadzieję, że będzie mógł uratować swoją córkę. ♥
    Co do Lily... Nie dziwię się, że ma w głowie tyle znaków zapytania, kiedy pomyśli o skoczku. Minęło przecież sporo czasu... Mam jednak przeczucia, że mimo tych lat, mimo przeciwności losu, nasza bohaterka nadal coś czuje do tego mężczyzny. Jestem ciekawa, cz Kenneth nadal jest w związku. Bardzo chciałabym, żeby było inaczej, bo wtedy istnieje możliwość, by ta dwójka stworzyła prawdziwy dom dla Nory. :)
    Ich pierwsze spotkanie nie było do końca udane, ale nie było też przeciętne. Od razu coś zaiskrzyło... Pytanie tylko czy to ze strony Kennetha było tylko i wyłącznie wakacyjnym romansem czy może podobnie jak dla Lily, było to coś ważniejszego. :)
    Wszystko okaże się w kolejnych rozdziałach. :)
    Kochana, już nie mogę się doczekać. :) Niecierpliwie wyczekuję czwórki! ^^
    Buźka ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. ojeju, strasznie mnie rozczuliła reakcja Kennetha na zdjęcie córki ♥ Wiesz co? Uwielbiam Twojego Kennetha, jest naprawdę dojrzały i odpowiedzialny.
    Ciekawi mnie czy dla Gangnesa ten wakacyjny romans nic nie znaczył czy wręcz przeciwnie.
    Czekam n a kolejny i ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń